niedziela, 3 lutego 2008

List do ...




Każdy ma swojego nauczyciela, który jak wiadomo zawsze przychodzi we właściwym czasie.

Mój Mistrz zawitał u mnie całkiem niedawno pod postacią odręcznego pisma i zapachu jego dłoni nawet na zadrukowanych kartkach. Kolej jest taka, że teraz ja muszę zbliżyć się do Niego. Pierwszy, najbardziej odpowiedni krok to list. Tak więc siedzę i tworzę "Mój pierwszy list do Mistrza".

Od siedmiu dni próbuję złożyć go w całość... Ponad 160 godzin pustki w głowie. Każde słowo zawsze można ulepszyć, a każdą myśl ująć godniej. Ubieranie siebie we właściwe i odpowiednie zdania jest moim ćwiczeniem w pokorze i w czekaniu na ten najwłaściwszy płomień myśli w głowie.

Dobry wstęp przed przekładem dzieła całego Jego życia...

Brak komentarzy: